Wyspy Galapagos są domem dla olbrzymich gadów znanych jako żółwie słoniowe (Chelonoidis nigra), które, jak wynika z najnowszych badań, prężnie się rozwijają. W 1960 roku populacja tych niezwykłych stworzeń została oszacowana na jedynie 15 osobników, jednak obecny stan populacji jest szacowany na 1000 zwierząt, co jest informacją publikowaną w czasopiśmie naukowym „PLOS ONE”.
Te majestatyczne istoty niegdyś były licznie reprezentowane na wyspach Galapagos. Niestety, ich liczby drastycznie zmniejszyły się przez działalność marynarzy, którzy postrzegali te potężne gady jako „żywe konserwy” podczas długotrwałych podróży morskich. Szacuje się, że ponad 100 tysięcy tych zwierząt spotkał ten tragiczny los.
W dodatku przetrwanie żółwi słoniowych komplikowały dzikie formy zwierząt domowych, takie jak kozy, z którymi te giganty musiały rywalizować o dostęp do pożywienia. W chwili obecnej jednak, dzięki ścisłej ochronie, istnieją realne szanse na ocalenie tego gatunku.
Przed czterdziestoma laty, w ramach programu reintrodukcji realizowanego przez Galapagos National Park Service, żółwie hodowane w niewoli zostały uwolnione. Te zwierzęta zdołały zaadaptować się do życia na wolności, a ich populacja lęgowa utrzymuje się na stabilnym poziomie.
„To jest prawdziwy cud. W 1960 roku globalna populacja tych zwierząt wynosiła tylko 15 osobników. Obecnie mamy ich około 1000. Populacja jest bezpieczna. To rzadki przykład, jak biolodzy i zarządcy mogą wspólnie działać, aby uratować gatunek stojący na krawędzi wyginięcia” – komentuje wyniki badań główny autor, profesor James Gibbs z SUNY College of Environmental Science and Forestry. „Zajęło nam to 40 lat. (…) Wygląda na to, że możemy teraz odstąpić na dalszy plan” – dodaje.
Jednak profesor Gibbs ostrożnie tonuje entuzjazm i podkreśla, że „odbudowanie populacji to jedno, ale jeśli chodzi o utrzymanie jej stabilności, to będziemy potrzebowali zdecydowanie więcej czasu” – kończy naukowiec.